Foto: Radio Olsztyn
Swoim wystąpieniem chce poruszyć' temat równie wdzięczny, co enigmatyczny — etymologie baśniowych bohaterów z Warmii i Mazur, istot fantastyczno-mitycznych, o których pamięć przetrwala do dziś' w literaturze. Powszechnie znane są utwory braci Grimm, którzy swoją folklorystyczną, nie literacką pracą wprowadzili w ruch masową wyobraźnię całej XIX wiecznej Europy. Wpłynęli też w swoim czasie na mieszkańców naszego regionu. Jednak źródeł pochodzenia rodzimych demonów musimy szukać o wiele dalej, w czasach pogańskich. Panteon duchów, zarówno pozytywnych, jak i negatywnych w baśniach, ale głównie w legendach i podaniach o regionie Warmii i Mazur jest bardzo bogaty. Warto przyjrzeć' się tym najczęściej przytaczanym, które są najsilniej zakorzenione w lokalnej tradycji ludowej, np. topnikom, kłobukom czy marom. Należy przy tym pamiętać, że regionalne baśnie są w tym przypadku ujęte jako przekazy pozagatunkowe, pozaliterackie. Traktować je należy jako zapis etnograficzny, pełen doświadczeń i emocji ludzi, ich wierzeń, wyrażanych często prymitywną obrzędowością, przesądami, a nawet zabobonami.
Demonów w naszym regionie jest wiele, ale nie wszystkie są unikatowe. Część z nich jest bardzo podobna lub identyczna do tych występujących w innych regionach Polski i Europy. Wynika to ze słowiańskiej lub germańskiej wspólnoty korzeni. By poznać lepiej rodowód fantastycznych postaci typowych dla Warmii czy Mazur, konieczne jest wykonanie swoistych portretów owych duchów, na który składać się będzie wygląd, atrybuty, pełnione role czy miejsce przebywania. Kluczowym jest też zrozumienie ówczesnego świata otaczającego ludzi oraz ich stosunek do zdarzeń niewytłumaczalnych, niezrozumiałych. W lokalnych wierzeniach Warmii i Mazur najsilniej zarysowały sie tłumaczenia zjawisk pogodowych i biologicznych przynoszących szkody czy życiowe nieszczęścia.
Silne pożary, gradobicia, ulewy o niespotykanej sile, spadające na ludzi choroby lub niewytłumaczalna śmierć, zawsze rodziły w umysłach wizje sprawcy. Nierzadko, by móc je oswoić nadawano wyimaginowanym mocom tych zdarzeń ciało zbliżone do ludzkiego lub choćby zwierzęcego. Z czasów pruskich, które charakteryzuje animizm, uświecony stosunek człowieka do przyrody — przestrzeni, krajobrazu, elementów natury, pochodzą demony opiekuńcze. To w ich łaskę oddawano poszczególne sfery ludzkiego życia. Ewolucja wierzeń związana z wpływem chrześcijaństwa w czasach krzyżackich przyniosła z kolei demony pokutne. Zacofanie natomiast zawsze sprzyjało narodzinom duchów chorobotwórczych.
W chwili przybycia pierwszych misjonarzy na ziemie pruskie rozpoczął się proces przewartościowywania dotychczasowej animistycznej kultury plemion pruskich, które czciły siły przyrody, demony i własne bóstwa. Monoteizm chrześcijański zaczął nie tyle wypierać co nakładać się na istniejące systemy wierzeń. W XVI w. mazowieccy koloniści niejako koegzystowali z przedstawicielami dawnych plemion, przy czym Prusowie stopniowo zatracali swoją tożsamość wierzeniową. Dla wiernych magiczne postrzeganie świata nie wykluczało przyjęcia chrześcijańskich ceremonii. Zmieniła się tylko forma i atrybuty. I choć w II połowie XVI biskup warmiński Marcin Kromer pisał o doszczętnym wytępieniu dawnych Prusów, to akcja chrystianizacyjna nigdy nie zniechęciła miejscowej ludności do szukania oparcia w zabobonnej tradycji. Jeszcze wiek później duchowni chrześcijańscy starali się stopniowo sakralizować kulturę ludową. Z czasem jednak proces nowożytnego duszpasterstwa stawał się coraz ostrzejszy, a potępianie duchowości niechrześcijańskiej — bardziej stanowcze.
Ciekawym i obecnym do dziś przesądem związanym z diabelska aktywnością jest unikanie ruchu wirowego, w obawie, że przywoła on zło. Szczególnie często w podaniach spotyka się ten temat w kontekście przygotowań do okresu Świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocy. Ma on swoje źródło w wierzeniach pogańskich, gdzie sądzono, że silne wiatry na przełomie pór roku to nic innego, jak bitwy powietrznych duchów. Ruch wirowy wiatru z czasem kojarzony był z ruchem wirowym tańca, a ten z grzeszną zabawą i co za tym idzie złem, czyli diabłem. Stąd w wielu baśniach występuje motyw obłędu tanecznego czy kuszenia dziewcząt podczas zabaw. Grzechem było też w Święta prząść, bo się zło w kądziel wkręci. W niejednym młyńskim kole mieszkał sam diabeł. Choć Mazurzy z diabla kpili jawnie, jednak nigdy nie odważyli się ignorować wirów wodnych powstających na jeziorach czy w rzekach. Dopatrując się w nich też siedliska złego, by odczynić czary, wrzucają do toni noże lub igły.
SMĘTEK
Mówiąc o diabłach nie można pominąć ich relacji ze Smętkiem. Diabeł w baśniach bywa przedstawiany jako czarny pies, który wozi Smętka niczym podwładny Pana. Świadczy to o jego służalczej pozycji. Sam Smętek, nazywany Smyntkiem to bożyc pruski, który ,targa wichurą, potrafi piorunem grzmotnąć, tłucze gradem". Jest pogańskim demonem chmur burzowych i gradowych. Można go też zaliczyc poniekąd w poczet demonów opiekuńczych wyższego rzędu. Ta postać fantastyczna ma swoje korzenie w mitologii pruskiej. Stanowi synkretyczny obraz, jaki wyewoluował z kilku pogańskich wierzeń jednocześnie. Po pierwsze nawiązuje do Perkuna. (Potrimpusa) – boga urodzaju. Smętek bowiem dba, aby na czas w dobrej porze zebrać plony i odpowiada za urodzajne lata. Ma w sobie też mocne cechy Puskajtisa – boga puszcz i lasów. Smętek mieszka na co dzień w największym i najstarszym drzewie w Puszczy Piskiej. 0 znaczeniu Smętka świadczyć też mogą pogańskie rytuały odprawiane przez pruskiego ofiarnika, czyli szamana, który modli się do gromowładnego Perkuna, by ten odpędził Pikulsa (diabla) i związane z nim demony. Jednak tym co najbardziej cechuje Smętka poprzez jego poganki pierwowzór czyli Perkuna, jest burza i moc miotania piorunami. W czasach przedchrzecijańskich Perkun i jego pioruny stanowiły ważny element związku człowieka z ziemią. Były bowiem zwiastunem wiosny i rewitalizacji ziemi. Dawni mieszkańcy naszego regionu wierzyli, że podczas burzy otwiera sie niebo, a pierwszy wiosenny piorun wypędza z gleby z1o, które przez zimę nagromadził diabeł. Zasiewy wiec można bylo rozpocząć dopiero po boskiej interwencji.
W okresie pokrzyżackim na Warmii i Mazurach znaczenie Smętka nie uległo degradacji, jednak nacechowano go negatywnie. Nadal był on wysoko postawiony w hierarchii demonów. Z licznych podań i legend wiemy, że słuchały go nie tylko psotne kłobuki, którymi się po ojcowsku opiekował, ale i inne diabły. Z czasem bowiem zyskał miano syna samego Lucypera.
We współczesnych baśniach literackich widzimy jeszcze inny obraz tego demona – wyraźnie złagodzony, bardziej ludzki. W bajkach I. Kwinto ,Piers'cien Orlicy" czy T. Stepowskiego „Czterej Synowie Raka" to po prostu dobry staruszek, który kocha dzieci.
DEMONY CHOROBOTWÓRCZE
Demonom opiekuńczym można przeciwstawić funkcjonujące w świadomości ludowej wyobrażenia istot demonicznych odpowiedzialnych z tragedie i cierpienia ludzi oraz zwierząt. To tym istotom przypisywano wrogi stosunek do człowieka i złośliwość'. Ich obecność i wizerunek wynika najczęściej z naturalnego leku przed epidemią i bólem. Zachodzi tu proces personifikacji samych chorób lub śmierci lub zjawisk z nimi związanych, a bujna wyobraźnia nieuświadomionych ludzi nakazuje zbudować konkretny obraz tego co niewidoczne gołym okiem lub niepojęte, niewyjaśnione poprzez naukę, jak choćby zarazki czy morowe powietrze.
MARA
Jedną z takich wyobrażeń chorobowych jest Mara – nieświadoma swoich czynów kobieta odpowiedzialna za choroby serca i duszności. Wg Toeppena mara może przyjść, gdy człowiek niewłaściwie zostanie ochrzczony. Jak pisał „Trzeba drugi raz ochrzcić', to nie będzie mary". Pogańskie wierzenie wynikające z lęku przed niepoznanym naukowo zjawiskiem, rugowane jest w podaniach ludowych poprzez naukę Kościoła, która pragnie chronić człowieka mocą sakramentu chrztu Świętego przed wszelkim złem. Tymczasem prości ludzie, zawieszeni z własną wiarą pomiędzy Światem pogańskim a chrześcijańskim skłonni byli odbierać owe nauki dosłownie, traktując Akt chrztu jak profilaktykę leczniczą. W legendach naszego regionu spotkać można też DUSIOLA, demoniczną przyczynę chorób płuc czy BIALYCH LUDZI – odpowiedzialne za gorączkę złe duchy w ciele człowieka. Te jak czytamy np. w bajce Wiecherta "Czarodziejska kula" „zasmarkane podziomki" to małe chorobotwórcze istotki, z dużymi czerwonymi główkami, zielonymi lub czarnymi ciałkami – koloru wydzielin, wielkości komara lub popiołu. Od nich człowiek staje się blady i ma zimne dreszcze. Są przy tym bardzo złośliwe i niebezpieczne, jak GNIOTEK od bólu brzucha, czy MACICA – czepliwy robak z łapkami powodujący kurcz żołądka.
POŁUDNICA
Strach przed śmiercią, chorobą, wypadkiem przy pracy wywoływała natomiast Południca. Ów demon spotykany w samo południe podczas żniw porywał też i uśmiercał dzieci pozostawione podczas prac na polu. Naturalnie wyobrażenie winnego tych nieszczęść miało swoja realną przyczynę – omdlenia i zawały serca do jakich dochodziło w palącym południowym słońcu.
MAMUNA
W podaniach regionalnych zachowały sie też okrutne zapisy będące literackim wyobrażeniem niepełnosprawności fizycznej lub choroby psychicznej i przedwczesnej śmierci, obarczonej z jednej strony cierpieniem i poczuciem krzywdy wobec niewytłumaczalnego, z drugiej zaś prymitywnym i niehumanitarnym traktowaniem ofiar. Szczególne emocje budzą baśniowe interpretacje „pokaranych przez los" dzieci, które niejednokrotnie są postrzegane jako niegrzeczne, brzydkie, koślawe, nic nie warte. W takich przypadkach miejsce elementarnego medycznego wyjaśnienia wypełniał pierwotny ludzki żal przybierający w imaginacjach najdziwniejsze kształty – od zawistnej czarownicy porywającej niemowlęta lub rzucającej złe uroki na noworodki, po jej pogański odpowiednik – Mamune. Ta dzika nibykobieta, żyjąca w głębokich lasach, opuszczała swoje mateczniki tylko po to, by udać się na polowanie. Porywając ludzkie dzieci zakopywała je w błocie podrzucając rodzicom dla niepoznaki swoje człekopodobne szczenię – odmianka, płaczliwego, niezdolnego i otępiałego. W tym prymitywnym wyobrażeniu zadziwiająco łatwo chory od bólu umysł miesza sacrum i profanum widząc lekarstwo w wypędzaniu niepełnosprawności z niemowlęcia za pomocą batów rózgą moczoną w święconej wodzie.
DUCHY POKUTNE
Ostatnia grupa demonów spotkanych w baśniach Warmii i Mazur to duchy pokutne, których funkcja pojawiła się wraz z wpływem chrystianizacji na terenach pogańskich. U podstaw natury tych nieszczęsnych bóstw leżą prastare wierzenia mające swoje odwołania do zjawisk naturalnie występujących w danym krajobrazie. W przypadku podań ludowych naszego regionu są to demony wody i ognia, spotykane na brzegach i w toniach jezior, ale też na bagnach czy mokradłach niegdyś' okrywających gęsto te tereny.
MIERNIKI
Szczątki słowiańskich wierzeń o wędrujących ogniach jako wolnych duszach spotka można w baśniach o miernikach. Owe duchy znane są w różnych regionach kraju. Wraz z osadnikami z Mazowsza przyjęły się na nowo zasiedlanych terenach. Stąd w Olecku odnotowano w zapisach etnograficznych Potępienka i Straszka, w Giżycku nazywanego Upiorem, w Mrągowie i Szczytnie przemianowanego z czasem przez osadników niemieckich na Szpuka. T. Ruczyński jedną ze swoich baśni o nieuczciwym geodecie, który źle wkopał kamień graniczny zatytułował „Poświetnik". Jego bohater nie mogąc po śmierci naprawić swego błędu już zawsze będzie błąkał się wzdłuż pól z latarnią w dłoni, próbując wskazać żywym właściwe miejsce.
Sam miernik narodził sie z obserwacji niezrozumiałego zjawiska palącego się gazu błotnego (metanu) na bagnach. Spektakl błyskających, poruszających się samoistnie ogników i płomieni unoszących się nad ziemią z pewnością pobudzał wyobraźnię prostych ludzi, która wspierana niewiedzą lecz nauką kościoła o karze za grzechy rodziła kolejne demony. Od czasu chrystianizacji terenów pruskich umiejscowione na bagnach magiczne ognie, które uwalniały dotychczas dusze pogan, zaczęły doskonale korespondować z kazaniami o wartościach moralnych i nieuchronnej karze, która czeka tego, kto oszukuje. Grzesznika czeka kara, a dusza będzie sie błąkać' jak owe ogniki na bagnach. Pokutującego za grzechy popełnione za życia Pan Bóg nie zechce przyjąć, a i do piekła nie wpuszczą. W zbiorze bajek „Tragarz duchów" dowiadujemy się „ że ten los czeka: samobójców, zbrodniarzy, skąpców, pijaków, a zwłaszcza oszustów, którzy skrzywdzili niewinnych. Czasem w wierzeniach potępieniec miał szanse odkupić swe grzechy wskazując światełkami żyjącym drogę przez moczary, pokazując gdzie zakopane są palące się jasnym światłem skarby, albo jak ów duch geodety z baśni Ruczyńskiego musi na nowo wyznaczyć granicę miedzy, którą za życia nieuczciwie zmienił.
TOPNIKI
Podobnie jak opowieści mityczne o bagnach mają swoje demony ognia, tak wokół licznych jezior w regionie narodziła się cala demonologiczna sfera akwatyczna, do której należy zaliczyć cale bogactwo duchów wodnych. Najbardziej charakterystyczne są topniki, nazywane na Warmii utopcami, topichami lub topkami, na Mazurach dodatkowo topielcami. (Opisuje je dokładnie G. Schiwy, w baśni Topiele kolo Jeziora Nidzkiego, czy J. Tressenberg, w Topniku z jeziora Wolisko, i Wiechert, w utworze „Topnik"). Wspólne cechy fizjonomiczne i rodzaj aktywności wodnej wykazują też inne demony jezior, bagien i rzek - panny wodne, rusałki, wodnice np. Panna Wodna z Zamordeja, syreny, ale też władcy jezior, jak król ryb. Ich pochodzenia należy dopatrywać się w słowiańskich wierzeniach animistycznych, które, jak już wspomniano wcześniej, zakładały, że wszystko co otaczało dawne ludy żyło i miało swojego opiekuna, a zatem też każdy, nawet najmniejszy akwen. W XIII w. na owe wierzenia i związane z nimi obrzędy chrześcijaństwo nałożyło naukę o karze za grzech i pokucie.
Wcześniej, demony wody mogły pomoc poganom lub umożliwić wędrówkę przez wodę w zaświaty, na granicę tęczy. Pod wpływem nauk kościoła czynności pogrzebowe musiały oddać ciało ziemi, a tym samym utopieni stawali się istotami wyjętymi spod opieki Boga i zawieszonymi w swoistym czyśćcu. Zwykle zostawali tam gdzie umarli, samotni wzywając pomocy lamentem, płaczem, kusząc przedmiotami. Z czasem coraz bardziej swoją fizjonomią przypominając stwory wodne. Nie brak więc w baśniach takich bohaterów jak: człowiek-ryba, owłosiony potwór z płetwą ogonową, jednym okiem, włosami z wodorostów. W wierzeniach ludowych silnie przeplatają się znamiona wierzeń pierwotnych z religią chrześcijańską, która nie pozostawia nadziei ofiarom utonięć. Bez możliwości złożenia w ziemi ciała topielca skazuje się nieszczęśnika na oddanie duszy diabłu. Ożywione w wodzie przez złe demony ciało może wówczas co miesiąc porywać kolejne ofiary, najczęściej rybaków, pijawko i nieuważne dzieci. Chrystianizacja i pierwsze misje z XIII w. nie pomagały zrozumieć, nie wyjaśniały trudnych do pojmowania zjawisk naturalnych. Nauka kościoła budowała w kolejnych wiekach nowe symbole i mity, które choć ostatecznie uważa się za odpowiedzialne za wyparcie kultury i wierzeń Prusów, jednak same nie byty w stanie oprzeć się wpływom wierzeń pogańskich. Późniejsze wieki pokazały, że niski poziom wiedzy społeczeństwa i jednocześnie silne naturalne potrzeby duchowe wytworzyły system wierzeń synkretycznych, opartych na wierze chrześcijańskiej, ale korzystających z praktyk magiczno-szamańskich i zabobonów. W XVIII wieku w dominium warmińskim nadal trwała tzw. schrystianizowana magia. Wykorzystywano sakramentalia do celów zabobonnych np. zabierano opłatek do domu by odczyniać nim choroby. Masowo korzystano z poświęconych rzeczy do czynienia zamówień i innych praktyk magicznych. Nastąpiła zatem najpierw chrystianizacja folkloru, a następnie folkloryzacja chrześcijaństwa. W baśniach Warmii i Mazur widać wyraźnie te zjawiska — pogańską przeszłość i wpływy misji chrystianizacyjnych obu krain. Stąd wiele w bajkach i podaniach regionalnych opowieści o świętych wodach jezior, kościołach zapadniętych w górach, cudownych źródełkach czy kapliczkach, pod którymi ukryte są skarby.
DUCHY OPIEKUNCZE
KŁOBUK
Pierwszym z demonów, w którego postaci widać ową kompilację wierzeniową jest kłobuk, należący pierwotnie do grupy demonów opiekuńczych. W dawnych słowiańskich wierzeniach był on duchem domostwa, opiekunem ogniska domowego, mnożącym dobytek za odpowiednią opiekę. Zjawiał się pod postacią zmokłej czarnej kury podczas burzy z piorunami, szukając u ludzi schronienia. W pogańskich wierzeniach wszystko miało swojego ducha — dobrego lub złego. A kłobuk, jak mawiano „sporzył dobre". Znosił przez komin na płonącym ogonie złoto i skarby, niczym prastare smoki ogniste, nie chcąc w zamian duszy. Rodził się, podobnie jak smoki, z jaja, o czym opowiada choćby Klemens Oleksik w baśni „U kłobuka chleb łaskawy". Odzwierzęca postać tego demona utrwaliła się poprzez pogański obrzęd składania ofiary. By przebłagać bóstwo jezior i rzek oraz prosić o spokojne wody podczas połowów, wrzucano w głębiny siedmioletniego bazyliszka (starego, narowistego koguta). Dopiero w czasie wpływów chrześcijańskich potępiających wszystko co pogańskie przypisano mu cechy diabla i napiętnowano złem. Miał się odtąd stać symbolem sil nieczystych i przyczyną grzechu pychy oraz nieskromności. W kolejnych emanacjach, pod wpływem synkretyzmu wierzeniowego, przybierał nowe postaci kojarzone z diabłem i duszą sprzedaną za majątek. Najczęściej ewoluował w zwierzęta nocy — kruki, sowy, nietoperze i oczywiście czarne koty. W opracowaniach naukowych mówi się, że kłobuk to istota unikatowa dla naszego regionu. Tymczasem, w podaniach z XVI w. i późniejszych nie brak ognistych postaci, które kradną. W 1636 r. Max Toeppen przypominał, że pisano o złym chochliku od bogactw, bożku Puke, którego Niemcy nazywają smokiem. Grimm podawał z kolei, że u Czechów „Zmek", czyli duch-smok ukazuje się pod postacią zmokłego ptakakurczęcia i w jednej ze swoich baśni umieścił ptaka-kłobuka, który wpada przez komin.
KRASNOLUDKI
Kolejnym typem duchów opiekuńczych znanych z bajek Warmii i Mazur są krasnoludki, nazywane w różnych obszarach naszego regionu kautkami, kaukami lub ziemnymi ludzikami. Maryna Okecka-Bromkowa w ,Baśni świątecznej" określa je mianem barstuki. Te małe jak palec demony, pomieszkują w pobliżu domostw, w tajemnicy przed ludźmi pomagając im w codziennych zajęciach. Szyją, naprawiają sprzęty, sprzątają. U źródeł pochodzenia tych postaci zawarte jest pogańskie wierzenie, że każdy, nawet najmniejszy element dzikiej przyrody i przestrzeni zagospodarowanej przez człowieka, ma swojego wewnętrznego ducha, który jak i te potężne, należy obdarzać darami. Wspólny rodowód barstuköw z Warmii czy Mazur, łatwo dostrzec w folklorze krajów skandynawskich i Niemiec, gdzie nie brak gnomów towarzyszących na co dzień człowiekowi. Uniknęły one jednak synkretyzacji negatywnej i losu kłobuków. Owe opiekuńcze stworzenia o surowym wizerunku, ulotne i stapiające się z otoczeniem, przypominające grudkę ziemi, z której wyrosły, choć nadal pełnią swoją magiczną, pierwotną funkcję i żyją niemal niewidzialne, pod wpływem chrześcijaństwa realizują wzorzec skromności, pobożnego miłosierdzia i bezinteresownej pomocy, zwłaszcza w Świętą noc Bożego Narodzenia.
DIABEŁ
Prawdziwą i juk zupełnie jawną personifikacją zła toczącego świat przedchrześcijański jest diable, noszący w bajkach Warmii i Mazur imię Lucyper, tenfel, kusiciel, kusy, bies lub po prostu zły. Ów demon wprowadzony przez misjonarzy, jako bezpośrednie przeciwieństwo dobra, wrósł w mitologię pogańską poprzez częste analogie do wierzeń i zwyczajów dawnych ludów zamieszkujących nasz region. Zdaniem kronikarza, Piotra z Dusburga religia i obrzędowość pogańskich Prusów w zasadniczej mierze byty podobne lecz – jak twierdzi „wykonywali je nie tak jak powinni, w niepoprawny sposób. Krzyżacy, chrześcijańscy rycerze są bowiem tak samo dzicy i nieokiełznani jak Prusowie, okrutni i niszczycielscy, ale reprezentują w swoim odczuciu lepsze dobro – zbawienia dla wszystkich. Prusowie są zatem na usługach szatana". Idąc dalej tym tokiem myślenia – diabeł, jako nieprzyjaciel rodzaju ludzkiego, występujący przeciwko wierze, uosabiał wszystkie odstępstwa jakich dopuszczali się pogańscy Prusowie w stosunku do nawracających ich Krzyżaków. Niezgoda na porzucenie pogaństwa oznaczała zło, a zło to diabeł.
Paradoksalnie, Krzyżacy odwodząc pogan od prymitywnych wierzeń i wyobra2en" wielu bóstw, przybliżając zbłąkane dusze do jedynego Boga, kreowali równie prymitywny obraz diabla. I to właśnie on przetrwał w podaniach i folklorze naszego regionu. Diabłu jako postaci fantastycznej odpowiedzialnej za wszelkie klęski, nieszczęścia czy choroby przypisano rolę kompensacyjną. Jego obecność' i łatwość w zrzuceniu nań winy miała przynosić ulgę w odczuwaniu krzywd, nierozumieniu przyczyn tych krzywd, strachu, grozy czy nienawiści. Co więcej, pragnąc oswoić to co obce i przerażające, czyli głównego wroga ludzkości, należało go degradować. Najłatwiej czyniono to za pomocą wyśmiewania. Nie brak zatem i w literaturze, i w architekturze, i sztuce Warmii i Mazur przedstawień kaczych, błoniastych stóp diabła, słoniowatych nosów, długich, nieudolnie chowanych ogonów, bydlęcych kopyt i rogów czy za dużych uszu. Taki komiczny, groteskowy diabeł, wydawał się trochę mniej straszny, choć' jego polimorficzna natura nadal pozwalała mu przybierać dowolny kształt i o każdej porze dnia i nocy porywać nieszczęsnych grzeszników.
Powszechnie odzwierzęcy wygląd diabła miał też wymiar symboliczny, odnoszący się do nauczania moralnego – ukrywając swoje diabelskie atrybuty przed ludźmi, tak naprawdę stara się on ukryć' swoją prawdziwą, szkodliwą, tożsamość. Podobnie jak atrakcyjną urodą chce on zasłonić szpetną naturę. Wszystko, by tylko zwieść naiwnych czy słabych i porwać ich duszę. Na Mazurach jednak wątek diabla ewoluował jeszcze w innym kierunku. Jak podają liczne opracowania, mimo chrystianizacji jeszcze w XIX w. kwitła w tym regionie w najlepsze zabobonność, oddawanie się praktykom pogańskim i magicznym. Był to wynik zaniedbania duchowieństwa, izolacji kulturowej i biedy. Diabla nie przyjęto tu tak, jak chciał tego ówczesny Kościół katolicki, czyli na poważnie. Pisano, że „lud Mazurski bez przesądów pobożnym i religijnym być nie umie". Liczy jedno z drugim, dając Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek. Liczne przykłady tego można znaleźć w tomiku T. Orackiego „Jak Mazurowi diabeł matkę dał". Tu szczególnie z diabla urządzano kpiny, a w bajkach aż roi się od naiwnych, głupich, ale przydatnych demonów. Co więcej, z reguły i tak musiał on słuchać ważnego i poważanego Smętka, gromowładnego boga puszczy. Z kolei samobójstwo poprzez utopienie się jako grzech śmiertelny gwarantowało wieczną pokutę i potępienie.
Warto na koniec wspomnieć o dziecięcych topielcach, chudych chłopcach ze zlepionymi włosami, w zabłoconych kubraczkach, których potępione dusze nigdy nie wędrują dalej. W przekazach ludowych symboliczną intencję, czy też rodzaj modlitwy za dusze niewinnego dziecka, albo atrybuty pogrzebowe zdają się pełnić kwiaty: trzymane przez nich naręcza nenufarów i lilie wodne lub też niczym różańce - korale z bursztynów.
Podsumowując, w baśniach, legendach i podaniach ludowych z terenu Warmii i Mazur najbardziej odlegle są widoczne elementy pogańsko-slowiańskie, pomieszane z pogańskopruskimi. Wiele z nich jest nowszych bo wniesionych przez religie chrześcijańską i Kościół katolicki w drodze chrystianizacji. Wiele postaci demonicznych to istoty powołane do życia przez Słowian lub też Germanów, które z biegiem lat asymilowały się z wątkami chrześcijańskimi, np. diabłami. Najczęściej i najbarwniej wyłaniają się z przekazów ludowych źródła pogańskie, utrwalone wiekami zabobonów, schrystianizowane, nacechowane wpływami osadników i wpisane na trwale do lokalnego folkloru.
Referat został wygłoszony
podczas 32. Spotkania Stowarzyszenia Mazurskiego
16. września 2022 w Krutyni.
barbara.willan@gmail.com
Strona internetowa jest wspierana finansowo przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych Republiki Federalnej Niemiec i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Redaktor strony internetowej: Ewa Dulna
Skontaktuj się z nami
mail: barbara.willan@gmail.com
tel. 606 680 218
ul. Prosta 17/3
Olsztyn 10 - 029
Zrobione w WebWave CMS