Foto: Radio Olsztyn
Grzegorz Supady
Jedną z nielicznych pozytywnych stron pandemii jest prawdopodobnie fakt, że wielu czytelników częściej niż zwykle zwraca się do wypróbowanego i przetestowanego medium, jakim są książki. Według raportów przekazywanych przez liczne biblioteki i wydawnictwa, popyt na wypożyczanie i zakup książek wzrósł w 2020 r. dwukrotnie. Nie inaczej było na Warmii i Mazurach. W przeszłości na rynku pojawiło się wiele nowych publikacji, których autorzy uczynili tematem Polskę Północno-Wschodnią.
Temat Mazur odświeżył ostatnio także biograficzny serial telewizyjny „Osiecka”, w którym przedstawiono m.in. bardzo barwny zgiełk warszawskiego kręgu artystów lat 60. we wsi Kreuzofen / Krzyże nad jeziorem Rudczanny. Nie bez powodu na okładce książki Mariusza Szylaka „Sekrety Warmii i Mazur” widoczny jest portret najsłynniejszej polskiej copywriterki Agnieszki Osieckiej (obok aktora Leona Niemczyka i pisarzy Melchiora Wańkowicza i Johna Steinbecka). Osiecką, która stała się niekwestionowaną postacią wielu przedsięwzięć na scenie kulturalnej w Polsce, można uznać również za jeden ze znaków rozpoznawczych Mazur. Tom Mariusza Szylaka, wydany przez łódzkie wydawnictwo Księży Młyn, to rodzaj przewodnika turystycznego, napisanego w ekscytującym, konwersacyjnym tonie. Do jego poprzedników można zaliczyć książki Waldemara Mierzwy, m.in. „Mazury. Słownik stronniczy, ilustrowany” z 2008 roku.
Szylak skupił się na faktach, które rozsławiły Mazury w Polsce i Europie w okresie powojennym. W większości są to „sekrety”, które tak naprawdę dla wtajemniczonych mieszkańców nimi już nie są. Jednak autor prawdopodobnie postawił sobie za cel szerzenie wiedzy o tych krajobrazach w całej Polsce. Nie można zapominać, że jego opowieści równolegle koncentrują się na żywiole warmińskim i mazurskim. Podczas „wędrówek po Mazurach” Szylak podążał śladami swoich poprzedników, którymi byli w większości dziennikarze. Z tego stworzył wciągającą opowieść o najsłynniejszych osobach i miejscach, wokół których splatają się wydarzenia historyczne i kulturowe (np. wokół pomnika Tannenberga). Nie mogło tu zabraknąć osoby tzw. Króla Mazurów, Karola Małłka.
Pochodząca z Wielkopolski dziennikarka Beata Szady napisała bardzo dyskutowaną książkę. Zasłynęła jako reporterka z dalekiego Peru, gdzie przebywała przez dłuższy czas, aby zebrać stamtąd różne doświadczenia. Potem jednak poczuła wielką potrzebę radykalnej zmiany miejsca i perspektywy, i po powrocie z Ameryki Południowej zdecydowała się przyjechać na oddaloną od niej Warmię. Stamtąd wyjeżdżała na wyjazdy studyjne po Warmii i Mazurach, rozmawiała z mieszkającymi tu ludźmi, aby wyrobić sobie opinię outsidera o regionie, który do tej pory był przez nią postrzegany jako egzotyczny i obcy. Literackie zakończenie jej badań wzbudziło żywe zainteresowanie w opiniotwórczych mediach, gdzie pojawiły się liczne recenzje, w tym Zbigniewa Chojnowskiego. Nie bez znaczenia dla sukcesu Szady pozostały jej opublikowane przez renomowane wydawnictwo Czarne reportaże, które można określić jako popularnonaukowe. Autorka zatytułowałaje „Wieczny początek”, co zdaje się bardzo wymownie i zgodnie z prawdą oddawać charakter tych obszarów.
Trzecia książka ma zupełnie inny charakter. Jest to poprawione nowe wydanie książki „Korszakowo” z 2016 roku autorstwa Jakuba Michalczenii, młodego autora z byłego miasteczka kolejarzy Korschen. Chociaż autor przez jakiś czas mieszkał w innych miastach, można by pomyśleć, że właściwie nigdy nie opuścił swojego Korschen. Oprócz swojej rozległej i technicznie uderzającej infrastruktury kolejowej, Korschen miało do zaoferowania tylko jedną rzecz dla Michalczenii: zasoby ludzkie, tj. swoich kolegów, kolegów ze szkoły, którzy tworzyli różne grupki i działali zgodnie z własnymi normami moralnymi. Musiała łączyć go z nimi silna więź. Musiał mieć z nimi kontakt prawie codziennie, skoro umiał przedstawić swoje spostrzeżenia i przeżycia w formie krótkiej prozy, tak bliskiej i prawdziwej. Korschen ukazuje się w jego książce jako centrum wszystkiego, co się dzieje. Na pierwszy rzut oka miejsce to stanowi jednak tło dla tych wszystkich prozaicznych codziennych zmartwień mieszkańców, których w żadnym wypadku nie można uznać za zamożnych. Nie ma zatem tutaj pytania o jakąkolwiek tożsamość z wielowiekową historią małego miasteczka. Najwyraźniej z tego powodu, że z kulturowego punktu widzenia Korschen krąży gdzieś na ziemi niczyjej Nie ma go ani na Warmii, ani na Mazurach, ani w Prusach Wschodnich, ani w Niemczech, ani w Polsce. Leży ono tam gdzie przebiega martwa prosta granica z obwodem kaliningradzkim.
W międzyczasie Michalczenia opublikował w krakowskim wydawnictwie Ha! Art drugi tom swojej opowieści o Korschen, a obecnie jest w trakcie pisania części trzeciej, w której nawiązuje do przeszłości tego obszaru. Bo on sam jest być może za sprawą socjolożki Barbary Fatygi najlepszym przykładem rozpowszechnionej przez Beatę Szady tezy o „odwiecznym początku”. Właściwie nie miał on żadnego wiarygodnego powodu, by żyć w małym miasteczku, które po 1989 roku prawie popadło w ruinę. Po tym, jak jego mniej wykształceni szkolni przyjaciele zeszli na złą drogę iw rezultacie dawno już zmarli, on stanął na rozdrożu dróg i musiał stawić czoła decyzji: przenieść się do wielkiego, szerokiego świata czy pozostać tutaj, aby być może stać się kiedyś "nowym lokalnym”. Jego zainteresowanie Alt-Korschen, początkowo pączkujące, ale z czasem narastające, zdaje się potwierdzać moje przypuszczenie, że jest na dobrej drodze do przezwyciężenia fatalnego losu „wiecznego początku” i stania się „prawdziwym” tubylcem.
barbara.willan@gmail.com
Strona internetowa jest wspierana finansowo przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych Republiki Federalnej Niemiec i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Redaktor strony internetowej: Ewa Dulna
Skontaktuj się z nami
mail: barbara.willan@gmail.com
tel. 606 680 218
ul. Prosta 17/3
Olsztyn 10 - 029
Zrobione w WebWave CMS