Foto: arch.
„W mojej rodzinie nie było kultury pamięci” – mówi Verus von Plotho. Obywatel świata, urodzony w Sao Paulo
w Brazylii w 1969 roku, dorastał w Monachium. Jego matką jest Gabriele Freifrau von Plotho, trzecia córka Heinricha i Gottliebe von Lehndorffów. W domu mało mówiono o dziadku i jego oporze wobec Hitlera,
o wcześniejszym życiu na zamku Steinort również. Wnuk Werus dorastał – nieobciążony – w cieniu dramatycznej przeszłości.
Przygoda- historia rodzinna. Obywatel świata uczy się kochać ojczyznę swoich przodków Z niewielkiego wzgórza niedaleko brzegu, które Verus von Plotho wybrał na wywiad, można spoglądać daleko ponad Mauersee. W ten sierpniowy poranek mieni się ono niebiesko-szarym blaskiem, po lekko pofałdowanej tafli wody gonią jaskółki. Od kilku lat najchętniej spędza wakacje na Mazurach. Ta część świata niekoniecznie była w jego programie. Jako chłopiec nie miał o tym zbyt dużego wyobrażenia.
Groß Steinort Wieś Sztynort położona jest w północnej części Pojezierza Mazurskiego na półwyspie między Jeziorem Mamry (Mauersee), Jeziorem Dargin (Dargeinensee) i Jeziorem Dobskim (Dobensee). Do 1928 r. wieś nazywała się Groß Steinort, potem Steinort. Steinort był dla niego tylko nazwą. Nieliczne historie przodków, które słyszał, były otoczone tragedią. Jedyną osobą, która od czasu do czasu otwarcie o tym mówiła, była „słynna ciocia Vera”, starsza siostra matki. Vera Countess Lehndorff, wówczas znana na całym świecie jako „Veruschka”. Do dziś ona i Verus von Plotho są ze sobą połączeni. "Była świetna. I miała świetne poczucie humoru, otwartość na nowe rzeczy – wspomina Verus von Plotho. Ich związek był pełen miłości i czysto prywatny. Także uczucia do dziadka, którego znał tylko ze słyszenia. Pokazywanie się publicznie jako wnuk bojownika ruchu oporu nie przyszłoby mu do głowy: „Jako nastolatek nie mógłbyś tym brylować”. W Republice Federalnej mężczyzn z 20 lipca długo uważano za zdrajców ojczyzny. „A pokolenie 1968 roku postrzegało ich jako reakcjonistów, panów feudalnych i wojskowych, którzy działali dopiero w ostatniej chwili”. Całe zainteresowanie, mówi Verus von Plotho, było skierowane na Stauffenberga, tak jak jest dzisiaj. „Na niego i kilku innych. Kochający zabawę, właściwie apolityczny Heinrich von Lehndorff nie pasował do schematu”. Ani on, ani wdowa po nim Gottliebe. Po 1945 nie chciała być jedną z "Kobiet 20 lipca" jak Freya von Moltke czy Nina Schenk von Stauffenberg. „Moja babcia miała dość zmartwień. Chciała iść własną drogą. Była kobietą niezależną, artystycznie zainteresowaną”. Najwyraźniej świadomie zostawiła za sobą przeszłość: arystokrację, styl życia, Prusy Wschodnie, całe bohaterstwo. „Podobnie córki, moja matka i trzy ciotki, zawsze były bardziej w teraźniejszości niż w przeszłości”. Zgłębianie historii rodziny Dopiero kontakt z Marion Dönhoff przybliżył historię Verus von Plotho. Przeczytał on „Imiona, o których już nikt nie wspomina”, „Dzieciństwo w Prusach Wschodnich”, i mógł sobie wtedy trochę wyobrazić piękno Mazur i życie na szlacheckich zamkach. Publicysta i jego dziadek Heinrich byli w tym samym wieku, kuzynami, bardzo blisko siebie, ostatnio w ruchu oporu przeciwko Hitlerowi. Szczególne wrażenie na studentce Verus wywarła jasna postawa polityczna Marion Dönhoff: jej publiczne wyrzeczenie się ukochanej ojczyzny - w latach 60. - utorowało drogę do pojednania z Polską. Nawiasem mówiąc, już w roku 1963 była z powrotem na Mazurach w , po raz pierwszy od wojny. Przyjechała tam z Hamburga w towarzystwie siostrzeńca Hermanna Hatzfeldta. Zatrzymała się między innymi w Steinort, elegancka dama w porsche wywołała poruszenie, jak mówią w Sztynorcie do dziś. Za pomocą swojej Leici uchwyciła zamek, który w tamtym czasie był jeszcze prawie nienaruszony, oraz ogromną przestrzeń jeziora Mamry. Pewnego dnia nad tym właśnie jeziorem siedział Verus von Plotho. Musiał mieć czterdzieści lat, jako menadżer muzyczny miał już za sobą kilka stacji. Urodzony w Brazylii, studiował w Londynie i Nowym Jorku, pracował dla firm fonograficznych, później w Berlinie jako dyrektor zarządzający znanego serwisu streamingowego. Ważnym impulsem był projekt „Podwójne życie” Antje Vollmer. Podczas swoich badań śladami Heinricha i Gottliebe von Lehndorffów zadawała pytania również jemu. „Podobnie jak reszta rodziny, zdałem sobie sprawę, jak mało tak naprawdę wiedzieliśmy.” Książka, opublikowana w 2010 roku, była prezentem. Dzieło bogate w źródła. Historia rodziny, ówczesne okoliczności, przenikliwie i empatycznie opowiedziana. Kiedy 22 czerwca 2009 r. w Sztynorcie obchodzono setne urodziny jego dziadka i na zamku poświęcono kamień pamiątkowy, on również był tam obecny. Przyjechała prawie cała rodzina, rozproszona po całej Europie. „To było bardzo emocjonalne.” W końcu miała miejsce, gdzie mogła oddać się reflekcji. „Nie było grobu, jego prochy wyrzucono na pola kanalizacyjne pod Berlinem”. Od tego czasu Verus von Plotho coraz częściej spędzał wakacje na Mazurach. Wkrótce uzależnił się od natury, wody, nieba, „zwykłych rzeczy, które każdy kocha”. Zależało mu na tym, żeby samemu zagospodarować to miejsce, nie chciał tylko żyć przeszłością i być dla miejscowych „wnukiem Lehndorffa”. Lato na Mazurach Żeglarstwo jest tutaj najpiękniejsze. Wakacyjna radość daleko od Berlina, gdzie dziś mieszka Verus von Plotho. Tu, na mazurskiej wsi, zbliżył się do dziadka. „Był on człowiekiem natury, myśliwym, kochał jazdę konną. Myślę, że miał wspaniałe życie”. Czasami ogląda zdjęcia ślubne swoich dziadków. Kopia jednego z nich wisi na małej wystawie w zamku. „Oboje mieli siedem dobrych lat, od 1937 do 1944.” Nawet w liście pożegnalnym, który Heinrich von Lehndorff napisał do Gottliebe dzień przed egzekucją, jego wnuk Verus mówi, że wciąż można wyczuć lekkość tego wcześniejszego życia. Skazany na zagładę człowiek nazywa swoje „krótkie życie” „wesołym” i tak chce być zapamiętany. „W tym liście jest tak wiele. Głęboka miłość do jego rodziny. Radość i nadzieja. Odwaga, by podążać za własnym sumieniem i poświęcić dla niego wszystko”. Verus von Plotho podziwia tę postawę, jest dziś dumny ze swojego dziadka. Opisanie go jako „bohatera” byłoby przesadą, bardziej właściwe byłoby: „osoba, która może być dla nas wzorem do naśladowania”. Jako przedstawiciel rodziny jest zaangażowany w zachowanie i przyszłość zamku. Trzeźwo i jasno opisuje swoje wyobrażenia: „Zamek Steinort to duży budynek z wieloma pomieszczeniami.” Jego ratowanie i użytkowanie to ogromne wyzwanie. „I to w środku Polski. Chodzi o historię i potrzeby miejscowej ludności”. Należy opowiedzieć o losach mieszkańców wsi i ich związku z zamkiem od 1945 roku, „opisać ich biografie”. W przyszłej wystawie szlachecka rodzina z przeszłości i opór przeciwko Hitlerowi powinny być tylko jednym z wielu aspektów. Tymczasem Verus von Plotho zna wiele sztynorckich historii, najbardziej zdumiewającą opowiedział mu Jurek Dacko. Jego ojciec został tu deportowany z Ukrainy w 1941 r., pracował tam jako robotnik przymusowy w stajniach Lehndorffów i został w tym miejscu po wojnie. Ważniejsze od przeszłości jest pytanie, co tu i teraz jest potrzebne i ma sens: zaopatrzenie dla żeglarzy, restauracja, kawiarnia, hotel, biura coworkingowe dla cyfrowych nativów, może akademia leśna. Szkolenia zawodowe dla biednego ekonomicznie regionu, miejsca pracy dla wiejskiej młodzieży – Verus von Plotho liczy przede wszystkim na dobrą współpracę z firmą King Cross, która w 2018 roku przejęła port i teren wokół zamku. W sierpniu 2020 roku przyjrzał się z bliska zarośniętemu barokowemu parkowi. Dawne linie widokowe zostały już odsłonięte, a stara aleja dębowa łącząca herbaciarnię i kaplicę jest znów przejezdna Niektóre z gigantycznych drzew z XVII wieku są martwe, a część terenu jest podmokła. „Co można zatrzymać? Jest tu wiele do zrobienia, zanim będzie można ukształtować to na nowo. A jak taka architektura ogrodowa mogłaby wyglądać dzisiaj?” Jego dziadek jest tu znów obecny: Heinrich von Lehndorff uciekł przed gestapo przez park 20 lipca 1944 r. Po wyskoczeniu z okna pobiegł w stronę lasu. Tam gdzie znał drogę „i mógł poruszać się bezpiecznie, prawie jak zwierzę”.
Opublikowano 20.04.2022
https://www.copernico.eu/de/migrationsgeschichten-um-schloss-steinort-sztynort
Tłumaczenie na język polski: Sylwia Pochmara-Hahnkamp
barbara.willan@gmail.com
Strona internetowa jest wspierana finansowo przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych Republiki Federalnej Niemiec i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Redaktor strony internetowej: Ewa Dulna
Skontaktuj się z nami
mail: barbara.willan@gmail.com
tel. 606 680 218
ul. Prosta 17/3
Olsztyn 10 - 029
Zrobione w WebWave CMS