water droplets on a leaf
16 września 2025

Raj Arno Surminski

Jeśli chcesz się dowiedzieć, czym są Kaliszki, to daj mi rękę i chodź ze mną do szewca Kristana. Odwiedź tamten kryty strzecha dom stojący u wjazdu do wsi, co od francuskich czasów podejrzanie chyli się ku wschodowi, ale jakoś nie chce się rozsypać, i co go prawie nie uduszą na śmierć te dwie topole, co nad kominem szewca stykają się swoimi głowami. Musi być tylko dobra pogoda. Wtedy szewc siedzi z przyborami do latania butów pod topolami, słucha brzęczących pszczółek i wróbli ćwierkających w porosłej mchem strzesze.

— No, jak tam majster, czy buty już gotowe? musisz go zapytać.

On nic ci nie odpowie. Jeżeli będziesz miał szczęście, to podsunie ci zydel. To będzie znaczyło, że masz zająć miejsce siedzące w obszernej poczekalni szewca Kristana. Wtedy siędniesz se pod topolami i poczekasz, aż szewc otworzy usta. A on ci potrafi milczeć godzinami. On cię i do gospody milczkiem pośle, żebyś przyniósł pół literka piwa, bo trzeba dać zachętę duchowi wymowy, a temu dogodzić może tylko smak piwnej piany zmieszanej z tytoniem do żucia. Jak tylko jedno z drugim się wymiesza, szewc rozgaduje się na dobre.

- Co chcesz usłyszeć? -

W Kalischken każdy jeden wie, dlaczego dom szewca Kristana stoi krzywo, dlaczego jego topole nie rosną prosto w niebo jak świece, jak przystoi przyzwoitym drzewom, dlaczego belki nad drzwiami zakrzywione są ku ziemi, a na progu można dojrzeć zwęglony odcisk końskiego kopyta.

To przez te niesamowite historie, co je szewc Kristan potrafi opowiadać, o bezgłowych koniach, co o północy kłusem przebiegają wiejską droga, o diable, co to akurat w dzień Wniebowstąpienia Chrystusa zwiesił był swój owłosiony tyłek do komina szewca, spuścił przezeń swoje łajno i dopiero wtedy wylazł z dymnika, kiedy Kristan wpuścił do komina rój pszczół. 

Ale tyś przyszedł po to, by dowiedzieć się czegoś o Kaliszkach.  

No to poproś szewca, żeby opowiedział ci historię o Archaniele Gabrielu.  

Wydarzyła ci się ona, ta historia z Archaniołem Gabrielem, w Ziemi Świętej, jeszcze za młodych lat Kristana. W owych czasach wybrał się on był na wędrówkę do Grobu Chrystusa, potrzebował aż pięciu lat i paru tygodni na tę znojną podróż, a po przybyciu usiadł na Górze Oliwnej  pod Jerozolimą, znalazł źródełko — tryskało ci ono akurat pod gruszą — obmył kurz wędrówki z twarzy i zaczął się szykować znowu w drogę powrotną do Kaliszek.

Jeżeli w tym miejscu pokręcisz z niedowierzaniem głową, to szewc pokaże ci turecką karabelę, co dynda koło drzwi wejściowych prowadzących do jego domu. Zgubił ją w walce jeden zbójnik, kiedy chciał przeszkodzić Kristanowi przepłynąć Bosfor. Kristan nie tylko odebrał rzezimieszkowi szablę, ale pozbawił też jego głowę prawego ucha. To skurczone, zeschnięte zbójnickie ucho leży w sypialnej izbie szewca, akurat pod samym krucyfiksem. 

Archanioła szewc napotkał w drodze powrotnej, gdy wypoczywał w skwarze południa. Dla ochłody Kristan zanurzył był zakurzone stopy w wodzie Jordanu, a głowę położył na kępie trawy. Figowiec roztoczył swój cień nad strudzonym szewcem. A gdy leżał i rozmyślał Kaliszkach, znad wód Jordanu nadszedł spacerkiem z szeroko rozpostartymi skrzydłami posłaniec Boży, wytarł swoje stopy o trawę i wskoczył lekko na konary figowca. Tam też i sobie Archanioł usiadł. 

— A cóż cię tak nosi po Ziemi Świętej, szewcze Kristanie? — zapytał z góry.

— Ach, drogi Gabrielu — odparł szewc. — Szukam ci ja tego raju, co mlekiem i miodem spływa. Ale dokąd bym nie zaszedł, wszędzie tylko piasek i kamienie.

Archanioł kichnął tęgo i popatrzył zamyślony ku ziemi.

— Raj taki i owszem jest — powiedział po długim zastanowieniu.

— Ale bardzo trudno go odnaleźć, bo to tylko maleńka plamka na ziemi, która łatwo możesz przeoczyć. 

Zszedł z figowca, usiadł obok Kristana, odchrząknął I splunął do leniwie płynącej wody Jordanu.

-- Uważaj tylko, ja ci go opiszę! Jak tam wejdziesz, do tego raju, to będą tam stać trzy potężne drzewa, zdaje mi się, że to lipy. Nie możesz ich nie zauważyć, bo pachnie od nich świeżym miodem. Pójdziesz więc przed siebie brukowana droga, nie skręcając kolo białego domu po prawej ręce, bo to gospoda.

Kristana zdziwiło wprawdzie, że w raju miałaby być gospoda, ale nie odważył się przerwać Archaniołowi.

— Miniesz więc ten biały dom i pójdziesz dalej, aż znajdziesz się w środku raju. Wkrótce staniesz na błoniach, nakrapianych kwiatuszkami, najwięcej będzie żółtych, a niektóre też białe i niebieściutkie. Krowy tam się pasa, gdzie nie spojrzysz, wzdłuż czy wszerz, a i baranki wielkanocne będą ci przemykać przez drogę. Kaczek, gęsi i kur cale bogactwo napotkasz w raju, a do tego jeszcze źródło z orzeźwiającą woda. Kawałeczek dalej jest żabi staw ze wszelkim stworzeniem, jakie tylko dobrze się w wodzie czuje. Rybki skaczą wesoło, żaby dają koncerty, a nad brzegiem wte i wewte przechadza się bocian. 

— Biedny szewcze — powiedział. — Zaliż to prawda, żeś ty opuścił Kaliszki, jedyny raj, jaki jest na ziemi?

— Jo, to prawda — wymamrotał Kristan.

— Wstań i zbieraj się co tchu! Może dasz rade jeszcze dotrzeć tam w tym życiu. Ale musisz się pospieszyć, szewcze Kristanie, bo wkrótce nie będzie już rajów!  

 

Posłowie

Będę szczery: owo Kaliszki nie istniały. Mogły leżeć przy granicy litewskiej, można je było również spotkać na najbardziej wysuniętych na południe krańcach Mazur, a nawet w pobliżu Królewca też dałoby się je znaleźć.  

Kaliszki to te parę krytych strzechą domów wtulonych w krajobraz, to każda pierwsza lepsza wioska położona między Nogatem a Niemnem, w której czas kuśtykał sobie wolno pozostając zawsze parę zakrętów w tyle za resztą, i gdzie przystawał sobie na trochę przy drodze dla odsapki.

Ale jeśli już Kaliszki nie istniały naprawdę, to przynajmniej opowieści o Kaliszkach są prawdziwe. Także i te, które swój żywot zawdzięczają nieposkromionej fantazji. Bo to, co możliwe, bywa często prawdziwsze niż z to, co rzeczywiste. Historyjki z Kaliszek wydarzyły się gdzieś tam w krainie bocianich łąk i gęstwin sitowia... albo też mogły się były wydarzyć. Bo Kaliszki mogły być gdziekolwiek. 

 

Arno Surminski 

 

Aus: Arno Surminski „Wypaść z gniazda”. Opowieści z Kalischken.

Tytuł oryginału: „Aus dem Nest gefallen” Geschichten aus Kalischken

Tłumaczenie Anna Stasiak

Wydawca: Książnica Polska, Olsztyn 1995 

  1. pl
  2. de
Mobile menu

barbara.willan@gmail.com            

Strona internetowa jest wspierana finansowo przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych Republiki Federalnej Niemiec i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych       i Administracji.

 

Redaktor strony internetowej: Ewa Dulna

Skontaktuj się z nami

mail: barbara.willan@gmail.com

tel. 606 680 218

ul. Prosta 17/3

Olsztyn 10 - 029

 

https://stowarzyszeniemazurskie.pl/

https://stowarzyszeniemazurskie.pl/de

Zrobione w WebWave CMS