Foto: Radio Olsztyn
Wydarzyło się to w 1940 roku, albo pięćdziesiąt lat później? W każdym bądź razie latem, które dobrze pamięta o krainie i jego mieszkańcach. W południe przyjechali rowerem do mazurskiej wioski, której nazwa nie jest istotna w tej historii. Mężczyzna i kobieta zsiedli z roweru na głównym wiejskim placu. Mężczyzna postawił rowery w cieniu, kobieta rozpakowała kanapki. Właśnie chcieli usiąść na kamieniu, kiedy naprzeciw nich przed drzwiami stanęła stara kobieta.
-Chodźcie, chodźcie! - woła i macha do nich.
Na jej wołanie przybiegło kilka kur, czarny kot, który ocierał się o nogi starej kobiety i mruczał. Przeszła przez ulicę do rowerzystów, kury i kot szły za nią.
-Nie będziecie tu przecież na kamieniu jeść obiad - powiedziała.- Chodźcie ze mną do mojej kuchni. Upiekłam świeży chleb i masła jest pod dostatkiem. Placek wyjęłam właśnie z pieca, jest jeszcze ciepły. Jeśli chcecie, mogę upiec placki ziemniaczane.
Mówiła i mówiła, aż rowerzyści poszli za nią do domu. Wytarła stół, przyniosła krzesła z pokoju obok i podała obficie do stołu. Wciąż zmuszała ich do jedzenia, ale sama prawie nic nie jadła.
-Gospodarz je, co pozostanie, tak jest u nas na Mazurach.
Także kury przyszły do kuchni. Stara rzuciła im okruszki chleba, a przy tym przypomniała sobie o jajkach.
-Jajeczko dla każdego - powiedziała - i rozbiła jajka na patelni. Do tego przyniosła ze spiżarki słoninę.
Kot wskoczył na stół kuchenny i patrzył , jak jedzą.
-Dostaniesz, kiedy Państwo będą najedzeni -powiedziała do kota.
I tak szło dalej z podawaniem do stołu i zmuszaniem, jeszcze kawałeczek tu i łyczek tam.
-Na, nie zapomnijcie o moich kiszonych ogórkach. A chleb ze smalcem i skwarkami smakuje o każdej porze dnia. Kwaśnej śmietany też jest dosyć.
Po tym jak wszystkiego spróbowali, podeszli do drzwi, aby udać się w dalszą drogę. Mężczyzna wyjął portfel.
-Pieniędzy nigdy nie biorę - powiedziała starsza kobieta.- Pieniądze sprawiają, że ręka staje się nieczysta. Wystarczy, jak o mnie pomyślicie.
I pomyśleli. Kiedy jechali, myśleli o starej kobiecie z kurami i kotem i o pięknym mazurskim lecie.
-Przyjedźcie znowu! - zawołała za nimi.
Musiało się to wydarzyć w 1940 roku albo w 1990. Ale to wszystko jedno; na Mazurach czas nie istnieje.
(tłum. Maria Grygo)
barbara.willan@gmail.com
Strona internetowa jest wspierana finansowo przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych Republiki Federalnej Niemiec i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Redaktor strony internetowej: Ewa Dulna
Skontaktuj się z nami
mail: barbara.willan@gmail.com
tel. 606 680 218
ul. Prosta 17/3
Olsztyn 10 - 029
Zrobione w WebWave CMS